“Dieta? To nie dla mnie, nie stać mnie.” lub “Na diecie trzeba jeść te wszystkie wyszukane, drogie produkty.”
Przyznaj, czy choć raz nie pojawiła się taka myśl w Twojej głowie? I czy przypadkiem nie jest to Twoja wymówka, do tego by zdrowo się odżywiać?

Wszystko oczywiście zależy od Twojego budżetu i to ostatecznie Ty decydujesz, na co i ile pieniędzy wydasz. Wiem, wiem mówienie o kasie to temat tabu. Ale podejdźmy do tematu racjonalnie, każdy z nas przecież jeść musi, a ja mam kilka sprawdzonych sposób, na to by nie przepłacać. A przy okazji, chcę Wam udowodnić, że plan odżywiania od dietetyka może nie nadszarpnąć Twojego budżetu. 

  1. Po pierwsze planowanie.
    • to bardzo ważne. Zresztą pewnie nie raz złapałaś się na tym, że idziesz do sklepu z myślą, kupienia “czegoś” na obiad, ale nie wiesz co to ma być. W efekcie w Twoim koszyku lądują produkty, które być może w ogóle nie zostaną zużyte, bo dałeś się ponieść reklamie, bo ktoś Ci mówił, że to jest dobre. Ale w sumie nawet nie wiesz, jak to przygotować.
    • Zamiast tego zaplanuj posiłki, spisz na kartce pomysły na kilka obiadów do przodu. Zastanów się co najczęściej jadasz na śniadanie, czy kolację i na tej podstawie przygotuj listę zakupów.
    • Lista zakupów czasem może wydawać się archaicznym wynalazkiem, ale jeśli masz tendencję do “nie mam pomysłu” lub wyrzucać dużo jedzenia, to taki zapisanie ile i czego potrzebujesz, jest ogromną oszczędnością, i czasu, i pieniędzy. Do planowania wystarczy Ci karta i długopis, ale są też aplikacje, które ułatwią Ci zadanie, no i masz ją zawsze przy sobie, w telefonie.
    • Właśnie na bazie planowania działają wszystkie diety, a od dłuższego czasu sama dołączam do planów dietetycznych listę zakupów, co jest dla wielu osób sporym ułatwieniem.
  2. Bądź kreatywny.
    • Jeśli w wybranym przepisie masz wykonać sałatkę na bazie rukoli, a w domu masz tylko roszponkę lub skończyła Ci się pomidory i masz tylko paprykę, to nie pędź do sklepu na złamanie karku, choć wiesz, że później połowę opakowania wyrzucisz. To są niuanse, które nie spowodują, że bardziej schudniesz.
    • Czasem w przepisach znajdują się składniki, które są trudno dostępne lub drogie. Zastanów się wówczas chwilę, czym możesz je zastąpić. Dla przykładu w jednej z moich ulubionych azjatyckich zup powinny znajdować się grzyby shitake, ale nie zawsze mogę je dostać, wówczas zamieniam je na boczniaki, ale możemy pójść o krok dalej i dodać pieczarki. Czy to jakoś bardzo zmieni to danie, no może dla prawdziwego master chefa, tak, ale jeśli Tobie to nie przeszkadza, to kogo to obchodzi 😉
  3. Małe, czy duże opakowanie?
    • Duże opakowania sprawdzają się w przypadku produktów suchych tj. kasza, ryż, płatki owsiane, czy też orzechy i suszone owoce. Zazwyczaj większe opakowanie będzie tańsze. Doskonale można to zobaczyć na opakowaniach. Dla przykładu kasza gryczana pakowana w kartoniku, w którym znajdują się 4 saszetki po 100g to koszt 3,99zł za opakowanie, co daje 9,97 zł/kg, ta sama kasza kupiona w opakowaniu 1kg to koszt 7,77 zł/kg, to za znane marki. Marka własna pewnego dyskontu to jeszcze niższa cena 6,6zł/kg. 
      W skali jednego opakowania, te 3zł, to ani dużo, ani mało, ale jakby tak podsumować miesiąc może się z tego zrobić spora oszczędność.
    • Małe opakowania zdecydowanie sprawdzają się przy produktach z krótką datą przydatności. Np. w przypadku jogurtów naturalnych, różnica między małym (180g), a dużym opakowaniem (390g) to 25gr. Jeśli jedzą go wszyscy domownicy i mamy pewność, że połowy nie wyrzucimy, to oczywiście warto kupić większe.
    • Taka złota zasada, którą ja się często kieruję, to sprawdzanie ceny nie za opakowanie, a właśnie za kilogram produktu. Tylko nie dajmy się złapać w pułapkę najtańszych produktów, bo o ile w jakości kaszy raczej nie zauważymy różnicy, to już w produktach bardziej przetworzonych ta jakość może znacząco się pogorszyć, choć nie jest to zasadą. W tej kwestii dobrze jest kierować się zasadą SPRAWDZAM! i czytać etykiety.
  4. Sprawdź ceny online.
    • No Ameryki, chyba tym nie odkrywam. Sporo z nas kupuje ubrania, buty, czy kosmetyki przez Internet, bo jest porostu taniej, dlaczego więc nie zastosować tej zasady do produktów spożywczych? 
    • Nie mówię, tu o zakupach w dyskontach z dostawą do domu, a raczej o produktach sypkich z dłuższą datą przydatności. Takich jak kasze, makarony, orzechy i suszone owoce można kupić w sklepach internetowych ze zdrową żywnością, często w sporo niższej cenie, niż stacjonarnie.
  5. Różnorodnie, nie znaczy drogo.
    • Media wbiły nam do głowy, że aby jeść zdrowo, musimy sięgać po produkty z najwyższej półki. Oczywiście jeśli tylko masz na to ochotę, nic nie stoi na przeszkodzie. Jednak uwierz nie musisz kupować tych wszystkich eko, bio, spa produktów.
    • Zamiast kupować nasiona chia, możesz użyć siemię lniane, zamiast jagód goji, żurawinę, a zamiast jagód acai, polską aronię, zamiast orzechów brazylijskich, czy macadamia, sięgnijmy po włoskie lub laskowe.
    • Różnorodność, nie może równać się z marnowaniem jedzenia, a tak może się skończyć, jeśli jednocześnie chcesz kupić wszystkie warzywa i każdy rodzaj sera dostępne w sklepie. No w końcu ma być różnorodnie, to codziennie muszę zjeść coś innego. Oczywiście, masz do tego prawo. 
    • Jeśli jesteś na diecie i kupisz te wszystkie produkty, a Twoi domownicy, nie są chętni na ich konsumpcję, to istnieje spora, szansa, że się zepsują. Dobrym rozwiązaniem, które także proponuję w gabinecie, to gotowanie na 2 dni, czyli stosowanie przez 2 dni tego samego zestawu posiłków. Oszczędność czasu, bo gotujesz raz i oszczędność pieniędzy zużywasz całe opakowania produktów.
  6. Postaw na prostotę i sezonowość.
    • Każdy z nas lubi zjeść coś bardzo smacznego, rodem z najlepszej restauracji. Jednak na co dzień, takie podejście może się nie sprawdzić. Gotowanie obiadu na 4 garnki, może i jest fajne, ale raczej kiedy robi to ktoś inny :D. Nadmierne kombinowanie może szybko Cię to zmęczyć i zniechęcić do trzymania się zasad zdrowego odżywiania.
    • Jeśli masz ulubione dania, ale są bardzo kaloryczne, to warto się zastanowić, w jaki sposób można by je przygotować, w nieco zdrowszej wersji, tak by nie czuć, że dieta to wyłącznie wyrzeczenia, ale także dania, które znamy i lubimy. Czasem jest do kwestia obróbki termicznej, czasem dodatków, ale sama nieraz już modyfikowałam dla pacjentów ich ulubione dania, które w wersji oryginalnej budzą grozę, z powodu ilości kalorii. 
    • Sezonowe produkt, to zawsze dobry wybór. Głównie z uwagi na ich świeżość i dostępność. Nie ma się co dziwić, że owoc, czy warzywo, które przypływa z drugiego końca świata, jak kilkukrotnie drożdże niż te, które rosną w Polsce.  O sezonowości, więcej pisałam w tym artykule “Dieta sezonowa-lato”
    • Tutaj warto dodać, że późną jesienią i zimą warto sięgać po produkty mrożone tj. maliny, truskawki, czy fasolka szparagowa, które może i są w ofercie świeżych produktów, ale w cenie kilkukrotnie wyższej.
    • Prostota w gotowaniu, co to właściwie znaczy? Dla mnie to sięganie po półprodukty, a nie po gotowce, które są wysokoprzetworzone, a niekiedy mam wrażenie, że brakuje na etykiecie miejsca, by wypisać cały skład. Zatem sięgajmy po kasze, warzywa i owoce sezonowe, włączmy do diety strączki np. w postaci różnych past na kanapki. Wybierajmy produkty o prostym, krótkim składzie. Po dania gotowe sięgajmy w ostateczności i z dużą ostrożnością. Notabene te gotowe, są często dużo droższe, niż odpowiednik, który przygotujemy w domu samodzielnie.

Jeśli macie jakieś swoje sposoby na obniżenie kosztów zdrowego odżywiania, to podzielcie się w komentarzu.